Spodziewaj się niespodziewanego
Spodziewaj się niespodziewanego – tak zaraz po dzień dobry witam turystów w autokarze. Na wycieczkach nie podaję nigdy godzin, tylko ramy czasowe. Zwykle pływamy gdzieś łódkami – ich nazw też nie podaję, jeśli nie muszę… Dlaczego? Bo bladego pojęcia nie mam jak się dzień potoczy…
To właśnie Kreta – niczego nie zaplanujesz, bo tu nikt niczego nie planuje. Na ostatnią chwilę zmienia się wszystko bo: ktoś zapomniał, nie pomyślał, nie przewidział albo mu się nie chciało. W grę wchodzą jeszcze: warunki pogodowe ( bo za gorąco, bo sztorm, bo zaraz będzie sztorm ale zapomnieliśmy wam rano powiedzieć.)
Planowanie po kreteńsku wygląda następująco:
Ja: umówmy się za tydzień w środę.
Kreteńczyk: ZA TYDZIEŃ!!!Przecież nie wiemy czy jutro będziemy żyć! Zdzwonimy się w środę.
No i kropka. Znajomi potrafią zadzwonić o 23 w sobotę czy nie wpadniemy na drinka.
Autokar spóźnia się 20 minut – ja w nerwach, bo mam pięćdziesiąt osób do odebrania z dziesięciu hoteli. Opóźnia mi się cały program, łódka musi czekać, ludzie będą wrzeszczeć – wycieczka to spore logistyczne wyzwanie. Dzwonię do kierowcy – gdzieś ty jest! On: w korku stoję, a nie dzwoniłem bo przecież nic na to nie poradzę… Rzeczywiście nic nie poradzi, a skoro tak – to nie będzie się tym przejmował. Druga sprawa, że często korki są powodowane przez szalone kozy, których tu pełno, ale o tym jeszcze będzie…
Żelazna zasada tutaj – nie przejmować się rzeczami na które nie mamy wpływu.
Ile razy trafił mnie tu jasny szlag? Nie pytajcie.