Tak, jestem szaloną fanką fantastyki – i znalazłam swoje miejsce na Krecie. Las Rouvas wywołał u mnie efekt dziecka w sklepie Disneya ( tam było zresztą podobnie) – zamarłam z wrażenia! Oczy jak denka od słoika i dzikie okrzyki chwilę potem. Las Rouvas przenosi w zupełnie bajkowy, mroczny świat jak z Tolkiena.
W zasadzie ma się wrażenie, że hobbit wyskoczy nam zza drzewa a za skałą drzemie smok. Zresztą sami zobaczcie…
Żeby trafić do lasu, trzeba zejść w dół kilka kilometrów – jeśli akurat wpadnie Wam do głowy się tam wybrać motocyklem – czego szczerze nie polecam, bo zamarzłam w drodze powrotnej. Samochodem dojedziecie pod sam las.
Na dole są stoły, przy których w lecie można spotkać miejscowych, którzy z pewnością poczęstują Was smakołykami i raki. Tam też rozpoczyna się droga przez wąwóz Rouvas, który mam do zaliczenia. Tym razem był tylko LASSSS. Trzeba też pamiętać, że to unikalny ekosystem, jedyne takie miejsce na Krecie w którym zakochałam się po czubki uszu.
Rouvas to las w którym dominują unikalne dęby, często bardzo stare. Niektóre drzewa sięgają też 15 metrów.
Każdego roku odbywa się tam – Rouvas Forest Trail Running Race. Jeśli ktoś chce pobiegać – impreza startuje 13 maja.
Kreta jest niesamowita – właśnie ze względu na różnorodność. Nigdy nie spodziewałabym się znaleźć tu takiej perełki, rodem z fantasy – a tu proszę… a ile jeszcze do odkrycia.
Tutaj link do mapy, jeśli kogoś zachęciłam:
https://www.google.pl/maps/place/Rouvas+forest/@35.1634029,24.9079841,615m/data=!3m1!1e3!4m5!3m4!1s0x149afd647874696d:0x84061089113f6862!8m2!3d35.1633985!4d24.9101728