Następnym razem, obiecuję, że pójdę do fryzjera polecanego przez polskie znajome. Zdarzenie ekspresowe i szokujące. Chyba jesteśmy rozpieszczane przez naszych fryzjerów…
Miszung: jak nie zrobię czegoś z tymi włosami to oszaleję..
GreckiOn: uspokój się już, umówiłem Cię do mojego fryzjera, jest najlepszy. Jest mistrzem w salonie, ciężko się tam w ogóle umówić, więc skończ marudzić i chodź wypić kawę.
Miszung: ekstra, nie mogę się doczekać ( cudu oczywiście, bo włosy przez endometriozę wypadają jak szalone, więc tego właśnie oczekuję…)
Wcześniej ostrzeżona przez znajomą, że greccy fryzjerzy to jednak nie jest do końca dobry wybór i że generalnie nie znają się na słowiańskich włosach – nie mam wyjścia, gorzej być nie może…
No to idziemy- umówieni na 18:00,docieramy o czasie i oto co ukazuje się moim oczom..
Elegancki zakład – ludzi jak mrówków, wszyscy krzyczą ( co jest akurat zupełnie normalne), ściskają się na przywitanie, wymieniają plotki, stoją przy stoliku na zewnątrz i piją kawę – ok tu to normalka)..
Jednak to co w salonie, już dla mnie normalne nie jest.
Przyzwyczajona, że idąc do mego fryzjera Pawła, siadam do relaksującego mycia głowy, następnie zostaję umieszczona w wygodnym fotelu – gdzie popijam kawę i ucinamy sobie pogawędkę o kotach i przygodach, w tym czasie Pawełek tnie starannie – coby Miszung wyglądał jak człowiek- no i na koniec się przytulamy i wychodzę zadowolona i zrelaskowana…
Nie – tutaj o relaksie nie ma mowy. To chaos.
Stałam, przyglądając się z osłupieniem, jak 3 babki miały myte głowy, potem szybko sadza się je fotel gdzie inna osoba je suszy, następnie podjeżdża mistrz fryzjerstwa na fotelu na kółkach – tnie i odjeżdża do następnej klientki. W tym czasie kolejna osoba modeluje już włosy – i koniec. Finito.
Stoję z osłupieniem i pytam Mojego – ale co tu się kurna wyprawia! Na co on – no przecież tak się robi kasę… No to opowiadam mu jak to u nas wygląda, a on mi na to – no i widzisz ile w tym czasie twój miałby kasy… Ale gdzie mój relaks! No i jak ten Twój mistrz ma się skupić przy takim przerobie głów.
Jak to facet, zbył mnie, a po pół godzinie w końcu mnie porwali w ten obłęd. Mycie głowy nie było relaksujące, wsadzili mnie na fotel, podjechał mistrz – i moi drodzy – obciął mi włosy w 5 MINUT… Myślałam, że to żart jak oznajmił – no jest ładnie, dziękuję to pa… Odjechał na swym superszybkim fotelu, więc nie zobaczył mojej osłupiałej miny… Potem szybko pani włosy, wysuszyła, ułożyła i nara…
Nie jest źle, fryzura jest ok, ale w zasadzie mogliśmy tę operację wykonać w domu… za darmo. Bo mistrz oczywiście kosztuje. W każdym razie przeżycie dość szokujące, dlatego musiałam się podzielić.
Przed wyjazdem na Kretę – idźcie do swoich fryzjerów. Za jakiś czas pewnie opowiem jak było u następnego…
Dorota Gonet