Długo mnie tu nie było, wiem, zasługuję na srogą karę.. Tak jak u większości z Was, tak i u mnie w życiu zaszły zmiany, a wraz z nimi chwila ciszy na poukładanie wszystkiego.
Koronawirus pozbawił mnie pracy – ale dzięki niemu 100% mojego czasu mogę poświęcić na moją pasję, czyli makramę.. Powstał projekt – Dora.did it i to tam możecie mnie znaleźć najczęściej. Jest rękodzieło i Kreta – mam nadzieję, że tam też mnie odwiedzicie. Niedługo siądę też do kreteńskich historii, ale dajcie jeszcze moment.
Teraz wyspa zmaga się z ogromem smutku. Sezon turystyczny był katastrofą, na szczęście Wy dopisaliście, ale liczby i tak są nieporównywalne.
Co to oznacza dla mieszkańców? Cóż… biedę. Wyspa utrzymuje się z turystyki, pracują w niej często całe rodziny… Oznacza to masę ludzkich tragedii. Społeczność się wspiera, ale z brakiem pieniędzy i pracy zmaga się teraz ogrom ludzi. Dodajmy do tego aktualny lockdown a na deser – powódź..
Nie jest wesoło.
Spadły na nas masy deszczu, ludzie stracili domy, oliwki, często dobytek życia. Niestety prawie nikt tutaj domów nie ubezpiecza (chyba, że są na kredyt), możecie sobie więc wyobrazić skalę rozpaczy. To też moment, kiedy warto docenić, to co się ma… Myślę, że cały ten rok pokazuje nam jak bardzo powinniśmy być wdzięczni, za to co mamy.
Jeśli ktoś chce pomóc, podaję adresy gdzie można zajrzeć i wesprzeć kreteńską społeczność:
Akcja